Instarecenzja: Mam na imię Jazz
To samo zdjęcie książki Mam na imię Jazz autorstwa Jazz Jennings i Jessiki Herthel zobaczycie też na instagramie Krytyki Politycznej – z prostego powodu: to ja je zrobiłam ? Dawno żadna książka wydana przez nasze wydawnictwo nie sprawiła mi tyle radości, nawet jeśli – nie ukrywam – nie jest to mój ulubiony typ ilustracji.
Mam na imię Jazz to historia transpłciowego dziecka, oparta na prawdziwym doświadczeniu Jazz Jennings. Książka w prosty, ale rzetelny sposób opisuje doświadczenie transpłciowości (choć tak, można mieć zastrzeżenia do nienaukowego sformułowania „mózg dziewczynki”), emocje, jakie towarzyszą konieczności ukrywania swojego prawdziwego ja. Ale dla mnie to chyba przede wszystkim opowieść o wsparciu, jakim w takiej sytuacji może / powinna być kochająca rodzina.
Niektórym może wydać się to zbyt cukierkowe (choć tak naprawdę w książce pojawiają się też trudne doświadczenia Jazz, ale to nie na nie pada główny akcent opowieści), ale myślę, że właśnie kreśląc takie utopie, mamy szanse zmienić świat na lepsze. No i, jak rozumiem, takie właśnie było doświadczenie Jazz.
A wy jaką strategię wolicie w literaturze: pokazywanie stereotypów i uprzedzeń, żeby się z nimi rozprawić, czy kreślenie wizji pozytywnej? A może w ogóle omijanie tzw. trudnych tematów w literaturze dla dzieci?
*
Jazz Jennings i Jessica Herthel, Mam na imię Jazz, ilustracje: Shelagh McNichols, przekład: Anton Ambroziak, Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2019
*
Instarecenzje najpierw publikuję na instagramie
i nie mam ambicji, by były wyczerpującym omówieniem danej książki.
Czasem – jak w tym przypadku – w wersji blogowej dopisuję parę słów.